JOHANNA NILSSON

KOCHAJĄCY NA MARGINESIE


okładka


Fragment powieści

Johanna Nilsson

Wywiad z autorką

Rebeliantka o zmarzniętych stopach

Sztuka bycia Elą

Strona tłumacza

W Sztokholmie panuje upalne, duszne lato. Do kawiarni Na Marginesie nad kanałem wchodzi kobieta. A może to mężczyzna?
Sofia. Stefan. Transseksualista, który chce zmienić płeć. Odrzucony przez rodzinę, przeszłość, członków zboru, może też przez Boga. Biorący prysznic po ciemku, żeby nie musieć tego widzieć. Artysta fotograf. Zakochany w Mirii, dziewczynie marzącej za ladą o karierze modelki.
Mirja nie potrafi wyznaczyć granic swojemu gwałtownemu chłopakowi, jej mama jest tłustym obżartuchem, a tata zachorował na raka żołądka.
W innej dzielnicy miasta na chodniku siedzi Måns, uliczny muzykant z nogami w kształcie ekierek. Gra na gitarze i śpiewa miękkim głosem Cheta Bakera. Wszędzie widzi ludzki smutek, marzy o kontrakcie płytowym i jest zafascynowany kobietą, która go słucha i kupuje jego kasetę.
Kobieta ma na imię Bea, to pogrążona w depresji złodziejka, której mama zmarła dawno temu, a tata jeszcze nie przestał z tego powodu pić. Jest samotna jak ostatni człowiek na świecie i czasami nocą, po udanym skoku, staje w tunelu, mając nadzieję, że napadnie ją jakiś bandyta. Bo nawet czyjaś nienawiść jest lepsza od obojętności. Sama zakochana jest nieszczęśliwie w Jacku, swoim lekarzu, któremu ukradła stetoskop.
Jack po nocnych eskapadach w dyskotekach zabiera ciągle nowe dziewczyny do pokoi hotelowych, próbując zapomnieć o swojej ukochanej. Ale zapomnienie nie przychodzi, a jego pragnienie odzyskania Evelyn przeradza się w obsesję.
„Kochający na marginesie” to powieść o osobliwych, samotnych ludziach, którzy coraz bardziej desperacko szukają i siebie nawzajem, i miłości, bo tej, choć nie brakuje, to ciągle jest w złym miejscu. To opowieść przepełniona smutkiem, ale niepozbawiająca nadziei.